Sygnaliści w Polsce chronieni mimo braku polskiej ustawy

W grudniu 2023 r. minęły dwa lata od upływu terminu na wdrożenie europejskiej dyrektywy o ochronie sygnalistów. Do tej pory ustawy wdrażającej dyrektywę do polskiego systemu prawa jak nie było, tak nie ma. Nie oznacza to jednak, że dyrektywa nie obowiązuje i nie chroni sygnalistów w Polsce.

Pomimo braku przepisów wdrażających do polskiego systemu prawnego dyrektywę o ochronie sygnalistów, niektóre podmioty powinny ją stosować. Takie wnioski płyną między innymi z wyroku Sądu Rejonowego w Toruniu z 12 lipca 2023 r. (IV P 171/22).

Bezpośrednia skuteczność dyrektywy

Zdarza się, że państwo członkowskie nie osiągnie założonego w dyrektywie rezultatu. Może to wynikać z braku lub wadliwego wdrożenia przepisów dyrektywy do krajowego systemu prawnego. W takiej sytuacji zasadą jest, że pod pewnymi warunkami, możliwe jest powoływanie się przez jednostkę na przepisy samej dyrektywy. Fenomen ten określa się mianem „bezpośredniej skuteczności dyrektywy”. Stosowanie tej zasady dopuszcza się jedynie w relacjach między jednostką a szeroko rozumianym państwem.

Co więcej dyrektywa, która ma być bezpośrednio skuteczna musi być jasna, precyzyjna i bezwarunkowa. Ponadto musi przyznawać jednostkom określone prawa, choć nie zawsze muszą to być konkretne prawa podmiotowe (uprawnienia). Nacisk kładzie się raczej na interes prawny jednostek. Skutek bezpośredni mają zatem normy nadające się do zastosowania, zdolne do określenia pozycji prawnej jednostki.

Kazus polskiego sygnalisty

Polski sąd po raz pierwszy powołał się wprost na przepisy niewdrożonej dyrektywy o sygnalistach w lipcu 2023 r. Stwierdził, że pracownik, który opublikował na platformach społecznościowych informacje o nieprawidłowościach w miejscu pracy, podlega ochronie przewidzianej dla sygnalistów, pomimo braku polskich przepisów wdrażających dyrektywę.

Przypadek dotyczył pracownika zatrudnionego na uczelni państwowej na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony, który zgłaszał nieprawidłowości występujące w miejscu pracy. Zgłaszał, ale niestety pracodawca nie reagował. Pracownik postanowił publicznie ujawnić problem poprzez publikację określonych informacji w mediach społecznościowych. W konsekwencji uczelnia zdecydowała o rozwiązaniu umowy o pracę z pracownikiem. Argumentowała, że pracownik naruszył zasady współżycia społecznego poprzez powtarzające się zachowanie, które prowadziło do napięć, konfliktów i zakłóceń spokoju. 

Rozstrzygnięcie sądu

Sąd uznał, że pracownik uczelni państwowej, będącej „emanacją państwa”, jako osoba dokonująca zgłoszenia, kwalifikuje się do ochrony przewidzianej w dyrektywie o sygnalistach. Następnie sąd rozważał, czy dyrektywa może być bezpośrednio stosowana w tej konkretnej sprawie, stwierdzając, że taka możliwość istnieje. Emanacją państwa jest każdy podmiot, któremu „na podstawie aktu władzy publicznej i pod jej kontrolą powierzono wykonywanie usług użyteczności publicznej i który w tym celu dysponuje uprawnieniami wykraczającymi poza normy obowiązujące w stosunkach między jednostkami”. Nie może budzić żadnych wątpliwości, że  publiczny uniwersytet odpowiada tak rozumianej definicji emanacji państwa.

Zdaniem sądu sygnalista spełnił wszystkie kryteria ochrony określone w dyrektywie, w tym charakter zgłoszenia, przedmiot i warunki, w jakich dokonano ujawnienia. W takich okolicznościach sąd uznał działanie pracodawcy za działanie odwetowe.  W związku z tym powód uzyskał ochronę na podstawie dyrektywy. 

Chociaż wyrok nie jest prawomocny wyraźnie sugeruje potencjalny kierunek orzecznictwa dotyczącego ochrony sygnalistów.